Idziemy w przekonaniu, że nasze iście jest tylko nic nieznaczącym iściem. I choć podświadomie jesteśmy przez coś wabieni prosto w jego, jej sidła, nie zdajemy sobie z tego sprawy, gdyż wabienie to jest to na pozór, pozornie bardzo niepozorne.
Nawet najmniejsze drobnostki składają się na tajemną moc wabienia, przyciągania. Ale zarówno jak i będąc przyciąganym, można być po drugiej stronie i samemu przyciągać. Świadomie czy też nie, przyciągamy się i jesteśmy przyciągani non stop.
Przechadzała się beztrosko po parku, nie wiedząc o nim, nie zastanawiąjąc się nad niczym. Szukała sobie jak to na rusałkę przystało, nienazbyt ambitnego zajęcia. Liczenie komarów zdawało się być idealne! Zaczęła liczyć je na głos, niespodziwawszy się, iż może ją ktoś usłyszeć. Naliczyła: jednego, pięć, szesnaście, dwadzieścia osiem, aż doszła do trzydziestego pierwszego. Za trzydziestym pierwszym ją usłyszał. Z początku spostrzegł jedynie kosmyki jej długich, falowanych włosów, przemykające mu co chwila przed wielkimi, zielonymi ślepiami, ale to wystarczyło by zapadła mu głęboko w pamięć.
Ona wykonała swe zadanie, i choć zrobiła to mimowolnie, udało się jej. Potwór został zwabiony. Teraz jego kolej, teraz on musiał włożyć wszelkie starania w to, aby znalazła się w zasięgu jego grubych, potężnych lap. Nadszedł czas na prawdziwe wyzwanie, świadome wabienie. Moczarna Bestia był w tym mistrzem. Nie jedna bezbronna istota padła już jego ofiarą.
Tak jak każda rusałka, tak i ta szukała wciąż nowych atrakcji, wrażeń. Nie trudno było ją więc zaciągnąć w zamierzone miejsce. Tam gdzie działo się coś szalenie interesjącego, tam też nie mogło zabraknąć Rusałki.
Moczarna Bestia wiedział o tym doskonale, dlatego też gdy następnym razem Rusałka pojawiła się w okolicy postanowił użyć podstępu. Zaczął wydawać z siebie dźwięki, na pododbiznę tych wydawanych przez rusałki podczas zabawy w chowanego. Gdy tylko odpowiednie fale dźwiękowe dotarły do uszu Rusałki, ta bez zastanowienia ruszyła w ich stronę. Potrzebowała rozrywki jak ryby wody, jak moczarne bestie ofiar.
Gdy znalazła się na środku stawiku z którego dochodziły znajome głosy, spostrzegła, że wokół nie ma żywej duszy. Ale to nie byłoby najgorsze, najgorsze dopiero miało nadejść. Po minutach spędzonych na samotnych oczekiwaniach koleżanek być może pochowanych za drzewami, przez jej przewód słuchowy przemknął inny, nieznany jej do tej pory dźwięk. Był paraliżujący, sprawiał, że żadna cząstka jej ciałka nie mogła samodzielnie się poruszać. Nagle poczuła również, że grunt pod stopami zaczynał się zapadać. Z każdą chwilą grzęzła coraz bradziej w stawie, który teraz przypominał już bardziej lepiący się, czarny smar, w którym wykonanie jakiego kolwiek manewru zakończyłoby się klęską.
To nie był żaden staw, tu nie było żadnych rusałek, a zabawa nie nazywała się chowany. Bardziej pasowałoby tu określenie "zabawa w kotka i myszkę". Ale tym razem to kocur był górą, dzięki swej umiejętności wabienia, zwabił głupiutką, nieostrożną, podatną na moc wabienia rusałkę prosto do swego siedliska.
kwiecista sukienka - sklep indyjski
trampki - targ
bandanka - targ
rrróżowe podkolanówki - jakiś tam sklep z bielizną (?)
pieszczocha - gift :*
korale - również gift :*
Photos by Nelka:*