
W życiu każdej przeciętnej dziewczynki przychodzi pewien moment. Moment, w którym nade wszystko pragnie stać się dojrzałą kobietą. Tak też było w przypadku tej Przeciętnej Dziewczynki.
Chciała się zmienić jak naprędzej, chciała wreszcie osiągnąć szczyt swoich marzeń, być dorosła.
Pierwszym, najprostszym krokiem w stronę dorołości miałabyć zmiana garderoby. Wymiana różowych sukienek, kaszkietówek i niechlujnie zawiązanych trampek, na eleganckie, wysokie spodnie, czarną bluzkę przozdobioną cekinami, 15 centymetrowe platformy, wysadzone ćwiekami, oraz klasyczny, męski melonik.

- Idealnie! - pomyslała. Faktycznie, strój był idealny, ale czegoś tu brakowało. Jej mimika, sposób poruszania się, pozy, nijak miały się do dojrzałego sposobu bycia. To też, postanowiła to zmienić. Po chwili zniknął naiwny, głupawy wyraz twarzy, i niewinny uśmiech, a na ich miejsce zawitały wyniosłość, duma, powaga, przede wszystkim powaga.

- Idealnie! - pomyślała. Faktycznie, jej twarz wyrażała idealną mieszankę emocji. Ale to był dopiero początek życiowej metamorfozy.
- To nie było trudne. Przeciwnie, to było, wręcz dziecinnie proste. - stwierdziła usatysfakcjonowana.
Rzeczywiście. Z pierwszym, banalnym i nic nieznaczącym etapem wchodzenia w dororsłość dała sobie radę perfekcyjnie. Teraz czekały ją nieco trudniejsze zadania.
Skoro była dorosła, musiała sama o siebie dabać, sama ponosić odpowiedzialność za swoje czyny i sama się utrzymywać. Do tego niezbędna była praca. Nie posiadała żadnego wykształcenia, ani doświadczenia, dlatego też nie miała zbytnio w czym przebierać. Jedyna posada na której miałaby mozliwość zaistnienia, to sprzątaczka. Nie uważała tego za haniebne, więc bez zastanowienia podjęła się pracy. Jej, pierwszym, odpłatnym zadaniem było wyczyszczenie niezwykle zabrudzonej wanny.

Zamiast czyścić wanne, postanowiła jednak najpierw pobawić się, poodpoczywać, a morderczą pracę odłożyć na poźniej. Doprowadziło to do nieodwołalnego wydalenia jej z pracy. Była bezrobotna, bez grosza przy duszy, bez dachu nad głową, pozostawiona sama sobie, na pastwę losu. Jedyne co jej pozostało to żebranie.

W przeciwieństwie do bycia sprzątaczką, bycie żebrakiem uważała za haniebne. Było jej z tym źle, czuła się gorsza od innych. Milion razy gorsza od dojrzałych, niezależnych bizneswoman, które czasem litowały się nad nią, wrzucając pare groszy do kapelusza. Poza tym, datki przechodniów starczały jedynie na wyżywienie. Brakowało jej dachu nad głową, wygodnego łóżka i malinowych ścian z jej starego pokoiku. Po nocach spędzonych na przydrożnych ławkach, dręczyły ją koszmary. Nie mogła tak dalej żyć.

Wszystko postanowiła dokładnie sobie przemyśleć. Chciała nadal żyć, ale nie tak. Chciała nadal być częścią dorosłego świata, ale nie w taki sposób. Dorosłość miała sprawić, że poczułaby się wolna, niezależna. Tymczasem jak nigdy od nikogo, uzależniona była od Pieniądza, który dorosłym światem rządził. To on decydował o jej bycie, lub niebycie. Nie ona sama, ona nie miała w dorosłym świecie nic do gadania. Pozostało jej, więc jedno, jedyne wyjście. Opuszczenie dorosłego świata i powrót na stare śmiecie. Tak zadecydowała.

Po powrocie do domu, Przeciętna Dziewczynka została wyszydzona przez swoje stare koleżanki, które nadal nosiły kolorowe sukienki i niechlujnie zawiązane trampki, ale nie przejęła się tym. Cieszyła się, że wróciła do dziecięcego, świata złudzeń. Wciąż mogła stroić głupie miny, nie musiała zarabiać, ani martwić się o swoje przetrwanie. Jednyną cząstką dorosłości jaką sobie pozostawiła była garderoba, bo jedynie to w byciu dorosłym tak naprawdę polubiła.

trouses - SH
blouse - SH
shoes - SH
hat - my dad's
Photos by
Arek_Stokłosa. Once again: Thank you :*!
Photographic Processing by me.