sobota, 16 stycznia 2010

Zmarznięta Łza i Czarne Płatki Śniegu.


Fot. by Package


Twarz przeszył trójgłowy sopel lodu. Ślepie załkało. Uroniło najszczerszą, najmokrzejszą i najbardziej niezbrudzoną i Zmarznietą Łzę na jaką mogło się zdobyć. Nie z powodu lodowatego bólu. Raczej ze wzruszenia, bo powroty na (nie do końca) stare śmiecie, wzruszają. Wszystkich bez wyjątku (nie do końca). Za to niektórych z wyjątkami.



(W woli uściślenia jeszcze poprzedniego - łza spłynęła ku ziemii głównie z przemrorzenia gałki ocznej od zbyt częstego jej wybałuszania na mrozie).




Powrót nie zmierza się odbywać w wielkim stylu.
Towarzyszył mu będzie za to rzucający się w oczy brak fajerwerek i rozgłosu. Przyczłapie sobie tak samo cichuteńko i dyskretnie, jak zaraz odczłapie. To mi przypomina przelotny deszcz.




Czyżby Panna Awangarda, wraz ze swoim snem, zapodziała w sieci i dobre maniery?

Ni nie przeprosiła, ni godnie epizodycznych gości oraz stałych bywalców (o ile takie zjawiska jeszcze w tym wirtualnym światku wystepują) nie powitała.

Skandal. Skoro tak - WrrrróĆ...


Witajcie ponownie. Witajcie na nowo, ale po staremu. Nie opuszczajcie pochopnie tego miejsca i nie wyrzucajcie z pamięci na bruk. Jeszcze nie jest na to najodpowiedniejszy czas.



Publiczne przeprosiny:
Przepraszam Ciebię i Was równie mocno jak samą siebię. Głównie za zaniedbanie i zaniechanie obowiązków zakichanej szafiarki, na którą się mianowałam, a z której zostałam zdegradowana. Wyrażam, więc skruchę. I wcale nie gwarantuję poprawy. Ale ją przeczuwam. Przynajmniej w najbliższym czasie. Czarne Płatki śniegu na zzieleniałym swetrzysku i Zmarznieta Łza to właśnie zwiastują.






Po połroczne zmiany? Jakiekolwiek?

A i owszem.

Znalazłam się pod gradobiciem zmian. Metamorfozy życiowe trzymały się mnie jak diabli. O dziwo nie miało to jednak większego wpływu na moj słabo wykształcony gust. A to ma natomiast, misło spory wpływ na mój średnio wykształcony styl, który zastygł jakieś pół roku temu w bezruchu.

W skrócie w jaki sposób wiodę przyziemne życie:

Przypuszczam, że moja nienajfatalniejsza sytuacja życiowa przedstawia się w tamten sposób --------------------------------------------------------------------------------------------------------->

Mieszkam nie zawsze tam gdzie trzeba, nie nader ciągle uczę się tego co trzeba, myślę często o tym, o czym/o kim nie trzeba, a robię rzadziej niż za często to co trzeba. Bez wątpienia.

Rozpisywanie się w środku nocy spędza sen z powiek. Bez wątpienia. Nie zmienia to bynajmniej faktu, że miło wreszcie co nieco napisać i pokazać, od siebie dla niesiebie. Dla kogoś więcej. Bez wątpienia.



Mam cichą nadzieję, wkupić się ponowie zdjęciami w wasze łaski. (Zdanie na składni poległo. Ale to nic. To nic. Skupmy się na sensie.)

ZZIELENIAŁE SWETRZYSKO - SH
LEGINSY - SZAFA SIOSTRY
BOTKI - SZAFA MAMUŚKI
USZATA-CZAPA - DOMOWE ZNALEZISKO
ZWĘGLONE SKARPETO=PODKOLANKI - PREZENT
RĘKAWICE GIGANCI - SH

18 komentarzy:

  1. A ja zaglądałam co jakiś czas i jaka dzisiaj niespodzianka. Jesteś/byłaś jedną z moich ulubionych szafiarek (w liczbie 3), a to dlatego, że Twój styl to ubieranie się (bardzo ciekawie i inspirująco), a nie przebranie czy też dopracowywanie w szczegółach każdego detalu. Mam nadzieję, że wiesz o co chodzi...o naturalną zdolnośc kreowania swojego stylu, który z wyjątkiem drobnych ewolucji pozostaje niezmiennie taki sam, a nie jest kreowany na podstawie przeglądniecią Startolista, face huntera czy style.com.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie wierzę!
    znów tu zawitałaś... :)
    zjawiskowa sesja. piękna. cudowna. magiczna.
    świetna stylizacja, makijaż, itd.
    génial!

    ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. jaka miła niespodzianka na koniec dnia, podziwiam Ciebie i fotografa:):)

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja miałam wciąż nadzieje i prosze warto było :) sesja jak zwykle pomysłowa i niezwykla 3 zdjecie to jedno z moich ulubionych u ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja najukochańsza inspiracja! Najcudowaniejsza szafiarka w całym bloggowym światku. Długo wyczekwiana, wytęskniona i mile wspominana.. Wtraca i oszołamia. Wyglądasz zjawiskowo! Zdjęcia jak dla mnie niczym wycięte z "Elle" lub "Vouga". Wszystko niby niechlujne, a idealnie ze sobą współgrające. Cóż moję rzec?
    Hurra Panna Awangarda powróciła. Miało być bez rozgłosu?? I tak nie będe mogła zasnąć.
    I zapraszam do mnie of course;)

    OdpowiedzUsuń
  6. uwielbiam tą sesję, jest przecudowna. Wielki plus!

    OdpowiedzUsuń
  7. AAA!!! Wróciłaś! Wiedziałam, że wrócisz :) Narrrreszcie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Finezja - Brak mi słów dziękczynnych...


    Wróciłam i mam zamiar jeszcze chwilę tutaj zabawić :).

    Dziękuję kochani. :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj
    P.Awangardo,
    Cieszę się, że powróciłaś. Chociaż w moim przypadku trudno mówić o powrocie. Znalazłem twój blog jakieś dwa miesiące temu - spodobał mi się i wrzuciłem go do ulubionych.
    Tak sobie smętnie wisiał na szarym końcu, aż dzisiaj zauważyłem, że odżyłaś chociaż to jeszcze nie wiosna.
    Gratuluję stylu, fotek, opowieści - wszystkiego ....
    Będę zaglądał :)
    pozdrowienia Vislav

    OdpowiedzUsuń
  10. Aaaaaach!Już prawie zwątpiłam,że jeszcze zobaczę jakieś nowości u Ciebie.Super,że wróciłaś Złotowłosa ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. A właśnie wczoraj myślałam sobie, że szkoda, że Ciebie tutaj już nie ma i zastanawiałam się, czy jeszcze zobaczę jakiś wpis szafiarski :D I jaka radość mnie ogarnęła, gdy zobaczyłam dzisiaj, że jest nowy wpis :D Piękne, przepiękne zdjęcia za którymi szalenie tęskniłam. I ta Twoja nieziemska uroda :D Witaj z powrotem i zostań na dłużej ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. A już straciłam nadzieję.
    Sweter niesamowity.
    Cudowna niespodzianka.

    OdpowiedzUsuń
  13. cieszę się, że wreszcie jesteś!
    mam nadzieję, że już tu zostaniesz
    uwielbiam Twoje sesje, zachwycasz jak zawsze
    pzdr! :))

    OdpowiedzUsuń
  14. Też czekałam :)))
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Dobrze, że wróciłaś. Niesamowicie wyglądasz.

    OdpowiedzUsuń
  16. no nareszcie jesteś:)
    świetna sesja!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Gdybyś nie przypomniała się na sławiennym portalu nk.pl to chyba bym zapomniał o tym blogu :(
    Piękne przymiotniki.
    Zdjęcie numer 1 nie podoba mi się :/
    Napisz jakiś wiersz w końcu, nasyć ciekawość pijanego bezguścia... Odwdzięczę się niską częstotliwością na ewentualnych Brunonaliach.
    Powodzenia?

    Einstein

    OdpowiedzUsuń