poniedziałek, 15 marca 2010

Dziewczynka Tym Razem Bez Zapałek. Paranormalna Podróż Nostalgii.

A co jeśli za samiusieńkim krańcem wszechświata zaistnieją kręte ulice prowadzące do nikąd? Miliardy, może nawet biliardy ulic. A na tych ulicach zaszyją się wymiary stuwymiarowe. Przepełnione one bedą stuwymiarowymi przedmiotami i piędziesięciowymiarowymi wydarzeniami, które wcale nie będą lepiły się w integralną całość.
A co jeśli prowadzące do owych arcyurojonych zon portale będą dreptały bezkarnie po ziemskim padole? Wydaję mi się, że na domiar cudactwa portale te będą niczym pazerne wygłodniałe wilki, nie mogące oprzeć się ludzkim kreaturom, wchłaniając je. Czasem z ówczesnym zamysłem, z konkretnego powodu, a czasem bardzo bez niego. Podejrzewam, że te żarłoczne bestie zwykle będą się chwytały jednostek rachitycznych, najsłabszych ogniw, czarnych owieczek, i zagubionych dziewczynek z zapałkami (zapałki dla zmyły często zostają zastepowane innymi przedmiotami, substytutami). Przełykami portali, bądź kanałami międzywymiarowymi, jak kto woli, ofiary będą przedostawały się do stref zróżnicowanych niczym cyrkowe atrakcje. Wszystko w zależnosci od tego gdzie potencjalny wyrzutek losu będzie pasował.
Rzucićmy się z prądem wyobraźni, myślę, że wtedy stek tych fikcyjnych absurdów nie zostanie poroniony.




Po bezlitosno-nienawistnym świecie błąkała się kiedyś osierocona panienka. Wygnana z serc rodzicieli swych od dawien dawna. Jak ją ochrzczono, nigdy się nie przyznawała. Nawet w myślach. Sama zwykła nazywać się Nostalgią. Ewidentnie zaliczała się do grupy zagubionych dziewczynek z zapałkami, których było co nie miara. Ten przypadek odznaczał się jednak niewiarygodną wrażliwoscią, wrażliwością egzotycznej rośliny jednosezonowej. Łakomy kąsek dla żądnego krwi i kości portalu. Bez chwili nawysłu usidlił bezradne dziewcze, porywając je w paranormalną podróż po przestworzach za wyimaginowanym biletem w jedną stronę.






Imitacja świata w której się znalazła mieniła się tysiącem przytłumionych barw i staromodnych kształtów. Oszołomienie jakie ją rozpierało sięgało zenitu. Wszystkie członki jej ciała czuły się nieswojo do tego stopnia, że zaczęły uprawiać makabryczny taniec rytualny, który Nostalgia odbierała jako drgawki. Gdy jej puls i cisnienie unormowały się, dziewczyna poczęła ostrożnie się rozglądać. Za wszelką cenę starała uniknąć szoku percepcyjnego. Zewsząd otaczały ją klamoty wszelkiego kalibru. Każdy z nich, bezwyjatku, jakby tendencyjnie ukurzony. Pokaźna kolekcja zapuszczonych i zapomnianych przez wszystkich bibelotów. Nostalgia zaczeła wyraźnie odczuwać, że uchodzi z niej wszystek racjonalizmu jaki udało jej się przez życie nagromadzić. Intryga. Pojawiła się intryga. Bez ogródek wyparła lęk i dyskomfort jakie myszkowały jeszcze przed momentem po wnętrzu dziewczyny.

Ostatkami świadomości ze sterty XVIII-nasto wiecznych miniaturkowych rzeźb i figurek udało jej się wygrzebać uzupełniony woskiem świecznik. Na jego podstawie usytuowany był amorek zastygniety w wiecznie trwającym podskoku. Objęła go w pasie, wskrzeszając tym samym płomień na czubku świec, które kurczowo podtrzymywał. Tym oto sposobem pojaśniało nie tylko zagadkowe pomieszczenie, ale też lico panny Nostalgii. Władając światłem, postanowiła spenetrować zagraconą klitkę, nim zacznie dokładać wszelkich starań by się z niej wydostać.




Nie zdąrzyła mrugnąć ni prawym, ni lewym okiem, a już znalazła się na drugim końcu swej obecnej enklawy. Bezwiednie zabrała się za zakłucanie stoickiego spokój enigmatycznym fotografiom utopionym w antyramie. Pierwsza z nich przedstawiała Dostojną Damę o nostalgicznym spojrzeniu. Nostalgia wcieliła się w rolę detektywa w spódnicy, dzierżącego w ręce świecznik miast lupy. Zbliżyła go do obiektu swoich dochodzeń, badając go tak skrupulatnie jak tylko potrafiła. Konsternacja ukuła z całych sił. Dama za szklaną barykadą przesunęła wzrok na bladą jak gips twarzyczkę Nostalgii. Rozchyliła wargi i wydobyła z siebie melodyjny dźwięk.

- Czasy palenia czarownic żywcem przeminęły z wiatrem jakieś V wieków temu, nie chcesz chyba ponownie tej jakże prymitywnej tradycji zainicjować?

Pod Nostalgią ugięły się kolana, kąt między łydką a udem mierzył sobie góra 100 stopni.

- Przepraszam.

- Kogo przepraszasz? Martwe, nic nie warte obrastające kurzem zdjęcie? Czy też nienagannie pałską staruszkę? Daj sobie siana. dobrze Ci radzę. Wystudiowaną kurtuazją niczego tu nie osiągniesz. - odburknął zarozumiale element niezupełnie martwej natury.

- Gdzie ja jestem? - odparła tak trzeźwo jak tylko umiała.

- Dokładnie w 550 Wymiarze Pozawszechświatowym na ulicy Bezkresnej Zapominajki.

- Skąd ta iście poetycka nazwa ulicy?

- Zdejmij mi no tylko z buziuni ten sardonistyczny uśmieszek, bo to jest to co działa na mnie jak gryzący sweter na skórę. Drażni mnie. O niebo lepiej. Niewinność jest nieprzemijalnie mile widywana. - skwitowała kobieta, podtrzymując górnolotny ton.

- Mogę liczyć na wyjaśnienia z Pańskiej strony? - dziecina nie dawała za wygraną, indagując coraz to bardziej cedząc słowa.

- Rozbawiasz mnie. Ale niech tam. Nazwa ulicy jak bystrze mogłaś się domyślić bierze się od tego co się na niej znajduje. Wszystko co cię tu tak perfidnie otacze to rzeczy, które wieki temu popadły w nieodwracalne zapomnienie. Jesteśmy wyrzutkami, nad którymi miłosierne portale ulitowały się eksmitując z wysypiska śmieci do jedengo z pozawszechświatowych wymiarów. Jeżeli nie nastąpiła pomyłka, co zdarza się epizodycznie, jesteś jedną z nas. Jesteś istotką skazaną przez swoich opiekunów na wieczną tułaczkę życia. To dość przykre, ale nie łkaj tylko, powietrze tu i tak jest zbyt wilgotne.

- Nie mam najmniejszego zamiaru. Fakt, który pani stwierdziła stał się dla mnie oczywistością 2 lata temu. Chcę tylko wrócić na ziemię i pal licho wieść tułacze życie. To niewątpliwie lepsza perspektywa od spędzenia młodości wśród staroci które od zawsze były i zawsze już będą martwe.

- Waż słowa, bo z tego co zaobserwowałam twoja gębka robi się coraz to bardziej niewypażona. Jeśli chcesz uzyskać jakąkolwiek pomoc, po pierwsze poweźmij szacunek dla mojej martwej osoby, po drugie wyświadcz mi przysługę. Przystajesz na to?

- Nie widzę słuszniejszego wyjścia. Co mogę dla Pani zrobić?


- Odnajdź proszę mojego męża i pozwól mi raz jeszcze na niego spojrzeć.


- Nie lada wymagania!


- A kto powiedział, że wolność przychodzi z łatwością. Mój luby znajduje się pośród innych klamotów. Wyszperanie go nie powinno sprawić Ci większego kłopotu. Zostaliśmy okrutnie rozdzieleni i rozrzuceni po dwóch różnych końcach tego świata. Co za ironia losu. Odzyskanie go byłoby najrozleglejszym szczęściem.

Nostalgia odpłynęła już w połowie jakże ckliwej, chwytającej za skrawek serca tyrady. Z popłochem zaczęła przerzucać wszystko co się po drodze napatoczyło. W mgnieniu oka wykopała sekretny portret spod wysypiska obrazów, które roztaczały wokół siebie lekki fetor tandety. Przetarła go nieco urywkiem rękawa, by upewnić się, że widniejąca na nim postać to samiec. Gdy nagle do jej uszu przywędrował męski bas stała się pewna swego.

- Czym sobie zasłużyłem na względy tak powabnej duszyczki? - zagaił nonszalancko.


-Tym, że przekonanie mówi mi, że to Pan, a nie nikt inny. Proszę mi wybaczyć jeżeli tym sposobem zbrukam pański honor, ale jestem zmuszona Pana podźwignąć.

Wedle swojego uprzedzenia, wzięła Mężnego Męża pod pachę i ruszyła z nim przed siebie. A przed sobą miała góra 2 metry. Oczami mrówki, bądź roztocza szmat drogi. Dotarłszy pod popiersię Dystyngowanej Damy, z dumą ukazała swoją zdobycz. Zleceniodawczyni trzy łezki zakręciły się. Dwie pary oczu przez które zerkała ta sama dusza, upajały się swoją obecnością. Nostalgia nie zdobyła się na czelność by przerwać tą niewytłumaczalnie magiczną chwile.

- Jestem Twą dozgonną dłużniczką, wiedz o tym. Aby transakcja dobiegła końca czas na moją dobroczynność. Aby się stąd jakimś cudem wydostać przede wszystkim trzeba dokładnie dowiedzieć się dlaczego się tu trafiło. Odpowiedzi na to pytanie najlepiej udzielisz sama sobie, z tym, że siedząc po drugiej stronie, widząc siebie jakby na opak, ale jednak wciąż siebie, nikogo innego.

- Nie chciałabym być niegrzeczna, ale mogłaby Pani ująć to mniej zawile, a bardziej zrozumiale?







Cisza. W odpowiedzi uzyskała bosą ciszę, którą przerwało pryśniecie szklanej bańki mydlanej, oprawionej drewnem i wypełnionej pergaminem. Wraz z ciszą ulotniły się fotografie, jakby rozpływając w powietrzu. Nostalgia uczuła szturchnięcie pokaźnego bodzica samotności i bezradności.

Przechytrzyła ją. Wyspryciła się. Podstępna żmijka. Wystarczyło odzyskanie męża. Odzyskanie utraconego gwarantuje powrót? Jej ostatnie rozproszone słowa nijak się do tego mają, więc zapewne na niewiele się tu zdadzą. "Odpowiedzi na to pytanie najlepiej udzielisz sama sobie, z tym, że siedząc po drugiej stronie, widząc siebie jakby na opak, ale jednak wciąż siebie, nikogo innego." Co za brednie! Co za brawurowa szalbierka. - lamentowała wystryknięta, jak jej się wydawało na dudka Nostalgia.


Poza rozpaczą nie pozostało jej nic innego jak pozbieranie się do kupy i włączenie z powrotem racjonalnego toku myślenia. Niestety tu oznaczało to popadnięcie w permanentne szaleństwo. By ją od tego uchronić cały równoległy wszechświat postanowił dołączyć do jej opozycji. Przeciwstawiał się jej potrzebom chwili, nasyłając nań porywiste zawroty głowy i obfite nudności. Biedaczysko usilnie starało stawiać im czoła, bezskutecznie. Wysuszenie ciała solidnie dawało się we znaki. Zemdlała. Omdlenie przyniosło ukojenie.





Lustro. Skoro jest to składowisko tak urodzajne, musiało występować tu i lustro.


Była to myśl, która przywróciła Nostalgię do przytomności. "Odpowiedzi na to pytanie najlepiej udzielisz sama sobie, z tym, że siedząc po drugiej stronie, widząc siebie jakby na opak, ale jednak wciąż siebie, nikogo innego." Lustro. A więc to o nie rozchodzi się w złośliwie pogmatwanej metaforze.

Olej ponownie napływał jej do umysłu, a siły witalne do ciała. Pokołowała głową z prędkością 1 km/h, aż wychwyciła je. Było nie przesadnio bogato zdobione, ale wystaczająco by wybijało się z ponurego zakątka w, którym przyszło mu dogorywać. Cały zaułek wyglądał niczym miniaturka zwierzęcego mauzoleum. Rogatych, rozpanoszonych czaszek spoczywało tam bez liku. Wizualnie przyprawiłyby o dreszcze nie jednego chrobrego śmiałka. Ale my tu nie o scenerii, lecz o zajściu całym. Mimo paraliżującej panienki bojaźni, zblizyła się do zwierciadła, które miało odegrać rolę wyrocznii wszechwiedzącej, nieomylnej i jasnowidzącej. Presja musiała w takich okolicznościach cisnąć nieprzecietnie. Nostalgii jednak nie tego pokroju rozmyślania w głowie buszowały, skupiła się żetelnie na swoich dążeniach do autonomii. Przycupnęła wizawi własnego odbicia i poczeła kontemplować swoje rysy, tak jakby zaznajamiała się ze sobą od podstaw. Szklana płyta niżeli samą siebie, po 33 sekundach przypominała bardziej tafle wodną, w której zaczęły taplać się obrazy. Ukazywały one liczne twarze, pełne serdeczności, w większości cienie nieznajomych ludzi z rozportartymi rękoma skierowanymi w stronę Nostalgii, dokładnie to czego wyrzuconej na bezludną wyspę dziewczynie dotkliwie brakowało. Bliskości drugiego człowieka. Odbierała seans jak bezlitosną kurację akupunktury.






- Pomiłuj pierw jedego bliźniego swego, potem pozwól na nowo pomiłować się drugiemu bliźniemu swemu. Co wysyłasz powróci do ciebie, co przyjmiesz pozostanie przy Tobie.

Ku zdumieniu Nostalgii słowa te niemal prorocze wykrzesało jej rozmyte odzwierciedlenie. Przenigdy nie śmiała uważać się za osobę grzeszącą inteligencją i przenikliwością, a więc zaskoczenie jej było tym większe. Powiadają czasem światli ludzie i nie tylko, że zamiast bezustannie radzić innym, powinniśmy pierw sami zastosować się do swych rad. Za tymi słowami postanowiła udać się Nostalgia. Stawiając tiptopowy kroczek za kroczkiem dobrnęła do uwikłanego pustką Lisa, który został brutalnie odebrany swoim organom wewnętrznym przypuszczalnie kilkadziesiąt lat temu. Trwał w rozłące, nie oddalając myśli o swych ukochanych płucach, mięśniach, żołądku i sercu nawet na sekund pięć. Starał się wytrwale pamiętać o nabieraniu świeżego, jutrzenkowego powietrza w płuca. Starał się nie mniej wytrwale pamiętać o poruszaniu się przy pomocy mięśni ze zwinnością wiewiórki. Starał się równie wytrwale nie zapominać o smaku cierpkiej krwi i surowego kurzego mięsa. A przede wszystkim starał się wytrwale pamiętać różnorodne uczucia jakimi potrafił darzyć każdego z osobna. Pozostały mu jedynie wspomnienia, którymi karmił swoją spreparowaną skórę dzień w dzień. Nostalgia poczuła żałość, bo posiadła tu umiejętność odczytywania cudzych pragnień jak wspomnień zapisanych na stronnicach pamietnika. Niebywałe, iż w miejscu nieodwracalnego zapomnienia możliwe do ziszczenia stawało się wszystko, o ile intencje były czyste, a determinacja potężna. Dziewczyna ostrożnie zbliżyła dłoń do rozpiętego na ścianie lisowego futra. Nim je stamtąd zdjęła pomuskała opuszkami palców jego powierzchnie, aby mogło oswoić się z ciepłem bijącym od jej ciała. Wolała uniknąć popażenia. Dośc już się biedaczysko nacierpiało za swego żywota i po nim. Gdy to uznała za stosowne, oddaliła skórę od chłodnej jak lód ściany i przywarła do niej własnym ciałem. Tuliła ją i głaskała z taką czułością, że ocuciła jej właściciela.





Jak nadmuchiwany balon lisia skóra zaczęła nabierać swojej utraconej trójwymiarowości. Gdy jej prawowity pan odzyskał nad nią władanie złożył na policzku swojej wybawicielki mokrego liza. Dziewczyna momentalnie rozpromieniała, co uznał za przyjęcie podziękowań. Nim się ulotnił, wskazał swoim lśniącym w świetle świecy, nowonaostrzonym pazurem wisielca pokutujęcego na sąsiedniej ścianie za czyny swoich oprawców. Nostalgia pojęła w mig, że jest to kolejny przystanek parapsychicznej podróży, którą przyszło jej odbyć. Bez namysłu wyruszyła na podbój czyhającej nań misji. Makabryczny widok nie odrzucił jej, mimo bardziej kruchego od zwietrzałego cistka serducha. Seria wydarzeń, na które się tu napotykała uodporniły ją przykładnie. Uzbroiła się w pokaźny zapas empatii, wygrzebanej ze wszystkich zakamarków jej osobistej sfery uczuć i z owym arsenałem stanęła na baczność przy osobniku w opałach. Swój dogłębny brak teorii z zakresu telepatii postanowiła niezwłocznie zastosować w praktyce. Czy się powiodło? A jakże.







Porcelanowo-lalkowe wahadło zdradziło bez krępacji swoje największe strapienie, które i Nostalgia podzielała. Bowiem zarówno ona jak i Porcelanowy Królewicz nim zostali zepchnięci do zakresów wszechświata nie zaznali, ani smaku, ani nawet woni prawdziwej miłości. Wszelako był to bezcenny skarb za którym tęsknili najbardziej, mimo, że jeszcze go nie odszukali i nie dostali w posiadanie. Tęsknota ta była tesknotą podświadomą, a to własnie ona, ze wszystkich odmian tesknot okazała się najbardziej dojmującą.

- 550 Wymiar, wymiar nieodwracalnego zapomnienia, powinien być raczej uwieńczony nazwą nigdy niezaspokojonej tęsknoty za nieosiągalnym. Rzuca się tu ona w oczy, o niebo bardziej, niżeli samo zapomnienie. Ofiaruj mi swoją miłość Porcelanowy Królewiczu, a wrócimy skąd przybyliśmy, osiągając nieosiągalne, i pokonując niepokonane - mocarną tęsknotę. Naszego największego wroga, a zarazem największego sprzymierzeńca.






Tym oto sensualnym sposobem obalili wszelkie prawa rządzące 550 Wymiarem Pozawszechświatowym znajdującym się przy ulicy Bezkresnej Niezapominajki, bądź jak przechściła ją Nostalgia - ul. Bezkresnej Tęsknoty Za Złudnie Nieosiągalnym. Wraz z prawami obalili cały wymiar, gdyż nie miał się już na czym opierać. Runął niczym budowla pozbawiona konstrukcji, a jej strawieni tęsknotą mieszkańcy zostali łagodnie odesłani do swoich pierwotnych siedlisk.


żakiet - sh
spódnica - sh
koronkowe leginsy - od Package
botki - ?
pasek - sh
krawat symulujący kokardkę - sh
torba -sh


Fot. Package

9 komentarzy:

  1. Bardzo fajna sesja, podoba mi się sceneria.Tylko te futra zwierząt przerażające.
    W sumie to twój strój w całej okazałości to widać na jednym zdjęciu, ,swietne rajtuzy i bluzka.Zmieniła bym pasek bo wygląda troche zbyt nowocześnie z tą klamrą.

    OdpowiedzUsuń
  2. jak zwykle swietna opowieść okraszona dobrymi zdjęciami :)
    p.s. podoba isę mi ta spódnica

    OdpowiedzUsuń
  3. zdjęcia są genialne, boska sceneria :D

    OdpowiedzUsuń
  4. jestem pod wrazeniem twojego zaangazowania w te wszystkie sesje:D nie ma szans zobaczyc cie na zdjęciu przed jakąś bramą...tworzysz całą scenerię! no i powtórze si nie wiem już który raz: Jestes cudownie charyzmatyczna!

    OdpowiedzUsuń
  5. historia absolutnie cudowna.
    sesja niezwykle klimatyczna.
    I'm lovin' it:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawy blog, gratuluję pomysłowości :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ładne te wszystkie zdjęcia :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ależ Ty masz dziewczyno FANTAZJĘ - pozazdrościć!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. o rany, ale Ty jesteś piękna! *-*

    OdpowiedzUsuń