wtorek, 25 stycznia 2011

Kopiec Z Wilczych Głów














Mrok począł wypełniać szpary pomiędzy zdrętwiałymi z zimna ramionami drzew. Z czterech stron świata dochodził już jedynie głuchy lament wiatru. Lament po nadchodzącym od północy odejściu.
Wiatr często przedwcześnie zdradza co ma nadejść. A wilki potrafią wsłuchiwać się w wiatr równie uważnie, jak spowiadać księżycowi z poczynionych mordów. Wychwyciły i tym razem ze smętnych zawodzeń, gdzie znajdą swą bezsilną w obliczu przyszłości ofiarę. A drzewa nocą bezduszne i nienawistne na kształt drogowskazów układały gałęzie, wiodąc ojców likantropów misternymi skrótami. Czekały na miłe ich skroniom igrzysko, a były niecierpliwe.


Kobieta o włosach i twarzy tej samej, płowej barwy słaniała się na nogach. Mróz był bezlitosnym katem, biczującym ją po twarzy ile sił w rękach. Na domiar okrucieństwa wyrwał jej z uścisku tajemnicze zawiniątko i oddał na pastwę Wielkiej Wichury. Wielka Wichura choć często porywcza i impulsywna, potrafiła współczuć. Współczuła ofiarom swej niepohamowanej siły, a każdą z nich miała na sumieniu. Każda z nich stanowiła jątrzącą się bez ustanku ranę. Aby rany się wreszcie zabliźniły musiała uratować od zguby jedno istnienie. To dałoby Wielkiej Wichurze nie tylko wewnętrzny spokój, ale również możliwość zostania niegroźną bryzą, która nigdy nikogo by nie krzywdziła. Dlatego Wichura miast stratować ukryte na dnie tobołka stworzonko ukryła je skrzętnie wśród korzeni drzew i nakazała im strzec go niczym ptasich jaj.
Do czarnej, ażurowej chusty w którą dziecię było owinięte przywiązała klepsydrę ze skruszoną wilczą krwią.









Gdy watasze rozentuzjazmowanych, rozochoconych wilków udało się dotrzeć na miejsce, wybiedzona kobieta zmaltretowana przez Mróz już tylko dogorywała. Nieco rozczarowani dogodnościami i ułatwieniami oprawcy nie tracili ani chwili, gdyż jak zwykle byli głodni niczym wilki. Uczta trwała, aż po biały świt. O brzasku nawiedziła ich Wichura, która to przed wieloma laty zgładziła najpotężniejszego wilczego wodza. Od tej pory wszyscy drżeli na jej widok i stali się jej podwładnymi.
- Słuchajcie mnie cudzożywna gawiedzo! Wydałam na świat dziecię. Potomek mój będzie waszym władcą, gdy mnie zabraknie, gdy ja odejdę w nadmorskie strony. Rozpoznacie go po klepsydrze, w której zaklęta w piach została krew waszego protoplasty. I zapamiętajcie, że za każdym razem gdy niebieski piach będzie przechodził z jednej połowy klepsydry w drugą, jesteście zobowiązani do wypełnienia każdego rozkazu waszego pana. A kto zasadę tę naruszy biada jego pobratymcom, ciału i duszy.







Wilcza Rada Starszych czekała na przybysza wiele miesięcy, a może nawet lat. Nikt jednak nie nadchodził. Co poniektórzy zaczynali powątpiewać, że ktokolwiek kiedykolwiek się pojawi. Lud zaczął szydzić z złowieszczych słów wichury. Powstawały o jej osobie paszkwile i satyry, a jej ostatnie słowa miast tkwić w sercach i głowach, tkwiły jedynie na językach pełnych jadu i kpiny. W końcu wszystko to co zostało przez Wichurę, wiele lat temu wyryte na Strzelistej Skale zaczęło się zacierać. Wszystkie ustanowione przez nią zasady wilki zaczęły zakopywać głęboko pod ziemią, zalewając cementem, by nic w owym miejscu nie mogło już zakiełkować. Zasadzali za to nowe. Swoje własne. I może nie byłoby to nawet takie najgorsze, gdyby nie to, że każdy stosował się jedynie do praw i obowiązków, które sam sobie ustanowił. Zapanowała anarchia. Wilki przestały spowiadać się ze swoich zbrodni księżycowi, musiałyby to bowiem robić codziennie. Ucierpieli na tym niepomiernie ludzie z pobliskiej wioski. Z kołysek zaczęły znikać dzieci w niewyjaśnionych okolicznościach. Panienki zażywające kąpieli w jeziorze zostawały uprowadzane w nieznane skąd nigdy nie powracały. Gospodynie dojące krowy rozpływały się w powietrzu wraz z bydłem na kształt łat. A wilki obrastały zarówno w tłuszcz jak i siły militarne. Powstały zupełnie nowe gatunkowo legiony nazwane likantropami. Przed nimi drgali najbardziej chrobrzy mężowie w osadzie. Nie mieli z nimi najmniejszych szans, dlatego musieli pogodzić się z zaistniałą, uwłaczającą ich godności sytuacją. Wilki uczyniły sobie poddanych z ludzi, a z ich córek swoje żony.








Pewnego zmierzchu, gdy mrok począł wypełniać szpary pomiędzy zdrętwiałymi z zimna ramionami drzew, z czterech stron świata zaczęła dochodzić triumfalna pieśń wiatru. Wywołało to popłoch w wilczym plemieniu. Pieśń bowiem była nowa, zupełnie inna niż dotychczasowe. I mimo, że była radosna jak nigdy dotąd ciarki tańczyły po wilczych skórach, niczym ważki i nartniki nad stawem.

Dziki wzrok przedzierał się przez najmroczniejsze zakamarki boru. Wabiona podszeptami leśnych duchów i żywiołaków zapuszczała się daleko jak nigdy dotąd, będąc pod wpływem emocjonalnego transu. Sunęła między niewidocznymi w ciemnościach pachołkami z drzew jakby znała ich układ na pamięć. Palce kasztanów i dębów grały na kosmykach jej srebrzystych włosów jak na harfie. Na jej piersi widniała poprzedzielana w wielu miejscach chusta. Widać było, że jest przy niej od zarania jej dziejów. Nagle przez sylwetki drzew zaczęło przedzierać się światło i ciepło domowego ogniska. Mimo, że dziewczyna nie znała tego zjawiska bardzo jej było do niego tęskno. Była to tęsknota spowodowana jakąś wewnętrzna potrzebą, która skrywana bardzo głęboko nigdy nie została zaspokojona. Płynęła więc niby zjawa przed siebie, jak ćma wabiona światłem. Gdy dotarła przed zgrabną chatkę krytą strzechą dostrzegł ją jeden z mieszkańców. Prowadzona przez nieznajomego nim się spostrzegła znajdywała się już w dziwnie ograniczonej przestrzeni, którą zwano domem. Wydawała się jej tak równomiernie zaaranżowana, że, aż zaczęło jej się od tego kręcić w głowie. I tak czując się jak na karuzeli wsłuchiwała się w opowieści domowników o tym co się dzieje w tych okolicach, rozumiejąc, niewiedzieć skąd każde ich słowo.






Beztroskie dziewczę nie znało ni strachu, ni zła, ni nawet niebezpieczeństwa, dlatego też postanowiła uratować uciśnionych wieśniaków. Zapuściła się ponownie w leśną otchłań krocząc z niewiarygodną dumą i pewnością siebie, zupełnie jakby była świadoma tego kim jest i jaką moc posiada. Być może zdradzały jej to ultradźwiękowe szepty nietoperzy, lub werbalny szelest liści. Spod jej kroków ulatniała się triumfalna melodia, tożsama do tamtej, która niedawno zawitała w progi wilczych uszu. Wilczy wysłannicy postanowili wyjść swojemu przeznaczeniu naprzeciw. Jak zwykle byli napędzani żądzą krwi, triumfu i władzy, niczym sztucznym silniczkiem doczepionym do kończyn. Gdy tylko przed ich kaprawymi ślepiami wyłoniła się ludzka postać, pozami swymi wymownie wyrażali gotowość do ataku. Zastygli jednak w bezruchu gdy znaleźli się w zasięgu wzroku swojego przeciwnika.







Niepozorna dziewczynka nie zatrzymała się nawet na ułamek sekundy. Nie opuszczając brody w dół ani na chwilę, szła po linii prostej w stronę dwóch sparaliżowanych stworzeń, niczym czołg, nie bacząc na nic. Krew w żyłach wilków zamarzła i zaczęła się kruszyć zamieniając w proszek. Odzyskała swą płynność dopiero gdy enigmatyczna dziewczyna przyzwoliła na to słowami – Prowadźcie mnie do swojego wodza, pragnę z nim mówić. Pozwalam waszej krwi odzyskać ciekłość, a wam władanie w łapach. Na imię mi Ganieda, strzeżcie się mnie. - Przerażone zwierzęta bez zastanowienia wzięły swa wszechmogącą panią na grzbiet i pogalopowały ku swojej głównej siedzibie. A drzewa widząc ich żałosną bezsilność zaczęły złośliwie podstawiać im korzenie pod nogi.
Kresem ich podróży było obmierzłe miejsce opanowane przez zapach padliny i krajobraz monumentalnych budowli z różnokształtnych, polichromowanych kości. Po środku stał wzniesiony z wilczych głów kopiec, na cześć kodeksu karnego ustanowionego przez jednego z wilków. Mówił on o tym, że wszystkie wilki, które nie będą stosowały się do zasad ustanowionych przez wilka Jonsi, muszą być skrócone o głowę. Nikt się nie mógł temu sprzeciwić, gdyż było tu ogólnie przyjęte, że każdy wilk miał prawo do egzekwowania swoich własnych praw. Przy legowisku każdego z wilków klęczała młoda kobieta, gdyż według konstytucji wilka Luga każdy wilk ma obowiązek wziąć sobie za żonę osobnika gatunku ludzkiego. Stąd po głównym placu przechadzało się mnóstwo zmutowanych stworzeń ni to wilków, ni to ludzi, zwanych po prostu wilkołakami.
Ganieda nie wzruszona tym co tu ujrzała, wdrapała się dzielnie na szczyt kopca z wilczych głów. Wyciągnęła przed siebie klepsydrę z niebieskim piaskiem, którą zawsze dzierżyła u boku i zaczęła przemawiać głosem, który swoją donośnością przypominał dźwięk gongu.






- Słuchajcie mnie uważnie, bo mam prawo wam rozkazywać, a rozkazuje wam słuchać mnie uważnie. Jestem potomkiem Wielkiej Wichury, choć nie pod postacią kobiety się mnie spodziewaliście, a żywiołu, to jednak właśnie mnie się spodziewaliście. O to dowód, unoszę go tak wysoko byście wszyscy widzieli. O to krew najpotężniejszego z was zaklęta w piach. Wstydźcie się bo to do czego doprowadziliście jego królestwo to więcej niż Sodoma i Gomora. Jestem w stanie rozkazać wam byście sobie wzajemnie skoczyli do gardeł i znikli z powierzchni ziemi. Znajcie jednak moją dobroć. Jedyne czego żądam to odnowienia praw spisanych na Strzelistej Skale, przestrzegania ich i pielęgnowania. Zaprzestania zasiewania wilkołactwa oraz wypuszczenia tych biednych niewiast które żeście uprowadzili. Oraz najważniejsze, zabraniam wam zbliżania się do ludzi i krzywdzenia ich bez powodu, a i oni nie będą was nękać. Na mocy prawa które nadaje mi ta o to klepsydra pozbywam się anarchii, która tu zapanowała i przywracam stary porządek.

To wypowiadając przekręciła klepsydrę. Kopiec z wilczych głów zawalił się. Zapanował ład.
A na morzu, do tej pory pełnym sztormów i ich straceńców, znowu zapanowała jedynie delikatna bryza przyjazna każdemu.









Odzień:

długa, czarna, prodta sukienka - sh
łaciaty sweter - prezent
chusta - sh
czapka uszatka - house
glany

klepsydra do odmierzania pieknych chwil - pamiatka z Białki Tatrzańskiej

40 komentarzy:

  1. fajne maksi, czarne wygląda najlepiej spośród ciemnych

    OdpowiedzUsuń
  2. o rany! :D
    Masz stajla.
    Aż Cię dodam do obserwowanych.

    OdpowiedzUsuń
  3. Twój blog jest kwintesencją niebanalności - tekst, zdjęcia, same stylizacje, świetnie dobrana muzyka. Cudo.

    OdpowiedzUsuń
  4. boska koszula i zdecydowanie ubóstwiam Twoje włosy w takim wydaniu

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaa, zakochałam się w tych zdjęciach i w Tobie :D! CUDNIE!

    OdpowiedzUsuń
  6. wow..niesamowity make up i piękne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  7. http://www.youtube.com/watch?v=pisIqsHwbTY


    Piesn rownie intensywna jak Twoj blog.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo nastrojowe zdjęcia. Boskie futrzaki

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny tekst, zdjęcia mają swój klimat!

    OdpowiedzUsuń
  10. Oglądając twoje nowe, świetne pościdło zatęskniłam jeszcze bardziej :< ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. i o chu... tu chodzi? co za strata czasu.

    OdpowiedzUsuń
  12. 2:50 pamiatka z Berlina

    http://www.youtube.com/watch?v=pm_aut6RDAY

    OdpowiedzUsuń
  13. piekny styl i cudowne zdjęcia, pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń
  14. smutna samotna dziewucha, żal mi jej

    OdpowiedzUsuń
  15. Jestem absolutnie zachwycona tą baśnią, i zdjęciami.
    Masz olbrzymi talent!
    Piszesz niezwykle lekko i poetycko, zupełnie jakby przychodziło Ci to zupełnie ot tak. Bez wysiłku:)
    Twoja opowieść ma niezwykły klimat, przypomina mi trochę styl Holly Black. Wyczuwam też mitologię słowiańską - Mam rację:)?
    Oczywiście dodaje do obserwowanych, pozdrawiam i życzę podobnych tekstów. Bo czuję że zajdziesz daleko:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie dość, żeś śliczna jak z obrazka, do tego fotogeniczna, to jeszcze posty są inne niż wszystkie .. no i masz czarnego wilka, tez bym chciała takiego.

    OdpowiedzUsuń
  17. Możeby tak coś nowego, waćpanno?

    OdpowiedzUsuń
  18. oszałamiające zdjęcia i stylizacje. masz bardzo fajnego bloga. często tu zaglądam

    pozdrawiam
    http://whatthefaaak.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. To twoje powiastki ?
    Jak tak to masz talent ! ;D
    Zdjęcia boskie takie...nastrojowe :)

    OdpowiedzUsuń
  20. jesteś mega fotogeniczna, szkoda że z tak daleko, świetnie nadawałabyś się do zdjęć na które mam pomysł ale modelki brak.

    OdpowiedzUsuń
  21. niesamowite fotografie! aż miło popatrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  22. świetne zdjęcia, masz fajny styl:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Przepiękne zdjęcia!

    Śląsk gratuluje i życzy powodzenia w kolejnych stylizacjach :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Twój blog jest świetny, odpowiednia nazwa! ;]

    OdpowiedzUsuń
  25. swietne zdjecia! zapraszam do siebie http://patryzu.blogspot.com/
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  26. Beautyful pics! So poetic!

    OdpowiedzUsuń
  27. Twój blog jest niesamowity!!! jesteś piękna !!!!
    zapraszam do mnie
    misscferreira.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  28. http://www.krodo.pl/?pwid=fb450d2350354b1596adef0b9b37fc89 świetny blog zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  29. fajnie piszesz!

    ale ci chrobrzy mężowie nie drgali, tylko "drżeli"

    pisz dalej!

    OdpowiedzUsuń
  30. Twoje opowiadanie zostało zanalizowane na http://przyczajona-logika.blogspot.com
    Zapraszamy!

    OdpowiedzUsuń
  31. "A co do grafomaństwa to wyobraźnia jest ponoć ważniejsza od wiedzy, bo wiedza to ograniczona niejakim płotkiem, czy siatką."

    Jednak ta wiedza nie przeszkadzała wielkim pisarzom w tworzeniu wiekopomnych dzieł, a wyobraźni im z pewnością nie brakowało. :/ Liche wytłumaczenie galopującego grafomaństwa i bezmyślnego bełkotu.

    OdpowiedzUsuń
  32. Fever Ray - The Wolf. Pasowałoby mi tutaj tak jakoś

    OdpowiedzUsuń